„Nie gniewam się. Ja po prostu mam dość, tych rozczarowań, każdego
dnia.”
Biały korytarz, biały korytarz, trofea, dyplomy... DRZWI! Wbiegasz szybko na dwór i zaczynasz głęboko oddychać. nic nie rozwalić, zabijanie jest karalne, tak samo jak naruszenie praw człowieka. KUBIAK KU*WA USPOKÓJ SIĘ! Nie, krzyczenie w myślach nic nie daje. Suk*nsyn, jełop, cap, pierd*lona cipa z niego jest i tyle! Znowu ponawiasz bieg i nie zwracasz uwagi na ludzi, którzy cię mijają i spoglądają na ciebie jak na jakiegoś wariata. Po porostu... zostało wypowiedziane parę słów za dużo, a ty tego nie wytrzymałeś. Człowiek nie skała. Przebiegasz szybko przez jezdnie, a jakiś samochód zatrzymuje się z piskiem opon i zaczyna siarczyście trąbić. Nawet to nie przywraca się do rzeczywistości. Twoje myśli wciąż krążą wokół rozmowy jaka miała miejsce i w sali gimnastycznej i w szatni. W końcu wbiegasz do swojego mieszkania i idziesz do łazienki i przemywasz wodą twarz. To też nie pomaga. Nad niczym się nie zastanawiając wychodzisz pod zimny prysznic. Pozwalasz by zimne krople powoli przywoływały cię do rzeczywistości. Szum wody zagłusza nawet dźwięk telefonu.
Przechadzasz się wolno po korytarzu próbujesz uciekać przed Bartmanem , a jednak nie. Trofea i dyplomy za bardzo Cię wciągają. Idziesz. Widzisz białe ściany. Tak cholerne białe. Ubarwiłabym je jakoś. - myślisz , jednak krzyk przerywa Ci to myślenie.
Dariaaaaaaaaaa , czekaaaaaaaaaaaaaj! - słyszysz i wręcz przyśpieszasz swoje kroki
- Ej, no Daria, czekaj . Z każdym słowem idziesz co raz szybciej. Bartman próbuje Cię objąć w pasie i pocałować, jednak wymykasz się mu.
- Daria , co jest? - pyta z pretensją w głosie
Nic. Nie teraz , chodźmy gdzieś, nie mam zamiaru Ci tego mówić tutaj publicznie.
Chodźmy. Szliśmy razem do domu, nie było aż tak daleko, więc nie chciało Ci się jechać tramwajem, tylko poszłaś na nogach, tym bardziej, że była taka ładna pogoda. Nie obchodzi Cię to , że Bartman zdycha po treningu i ledwo idzie. Co Cię to obchodzi ? po tym co zrobił nie ma prawa jeszcze się czepiać.
- Posłuchaj mnie uważnie. Po pierwsze, znamy się od kilku dni i nazywasz mnie swoją dziewczyną. Na nic takiego się nie zgodziłam, nic takiego od Ciebie nie usłyszałam. Po drugie mogłeś powiedzieć mi o tym, że masz zamiar mnie przedstawiać Twoim kolegom. A teraz przepraszam Cię bardzo, śpieszę się .
-Gdybyś się śpieszyło pojechałabyś tramwajem a nie iść na nogach.
Biały korytarz, biały korytarz, trofea, dyplomy... DRZWI! Wbiegasz szybko na dwór i zaczynasz głęboko oddychać. nic nie rozwalić, zabijanie jest karalne, tak samo jak naruszenie praw człowieka. KUBIAK KU*WA USPOKÓJ SIĘ! Nie, krzyczenie w myślach nic nie daje. Suk*nsyn, jełop, cap, pierd*lona cipa z niego jest i tyle! Znowu ponawiasz bieg i nie zwracasz uwagi na ludzi, którzy cię mijają i spoglądają na ciebie jak na jakiegoś wariata. Po porostu... zostało wypowiedziane parę słów za dużo, a ty tego nie wytrzymałeś. Człowiek nie skała. Przebiegasz szybko przez jezdnie, a jakiś samochód zatrzymuje się z piskiem opon i zaczyna siarczyście trąbić. Nawet to nie przywraca się do rzeczywistości. Twoje myśli wciąż krążą wokół rozmowy jaka miała miejsce i w sali gimnastycznej i w szatni. W końcu wbiegasz do swojego mieszkania i idziesz do łazienki i przemywasz wodą twarz. To też nie pomaga. Nad niczym się nie zastanawiając wychodzisz pod zimny prysznic. Pozwalasz by zimne krople powoli przywoływały cię do rzeczywistości. Szum wody zagłusza nawet dźwięk telefonu.
Przechadzasz się wolno po korytarzu próbujesz uciekać przed Bartmanem , a jednak nie. Trofea i dyplomy za bardzo Cię wciągają. Idziesz. Widzisz białe ściany. Tak cholerne białe. Ubarwiłabym je jakoś. - myślisz , jednak krzyk przerywa Ci to myślenie.
Dariaaaaaaaaaa , czekaaaaaaaaaaaaaj! - słyszysz i wręcz przyśpieszasz swoje kroki
- Ej, no Daria, czekaj . Z każdym słowem idziesz co raz szybciej. Bartman próbuje Cię objąć w pasie i pocałować, jednak wymykasz się mu.
- Daria , co jest? - pyta z pretensją w głosie
Nic. Nie teraz , chodźmy gdzieś, nie mam zamiaru Ci tego mówić tutaj publicznie.
Chodźmy. Szliśmy razem do domu, nie było aż tak daleko, więc nie chciało Ci się jechać tramwajem, tylko poszłaś na nogach, tym bardziej, że była taka ładna pogoda. Nie obchodzi Cię to , że Bartman zdycha po treningu i ledwo idzie. Co Cię to obchodzi ? po tym co zrobił nie ma prawa jeszcze się czepiać.
- Posłuchaj mnie uważnie. Po pierwsze, znamy się od kilku dni i nazywasz mnie swoją dziewczyną. Na nic takiego się nie zgodziłam, nic takiego od Ciebie nie usłyszałam. Po drugie mogłeś powiedzieć mi o tym, że masz zamiar mnie przedstawiać Twoim kolegom. A teraz przepraszam Cię bardzo, śpieszę się .
-Gdybyś się śpieszyło pojechałabyś tramwajem a nie iść na nogach.
- Po prostu zastanów się nad tym co
zrobiłeś. -Dalszą drogę szliśmy w milczeniu. Rozstaliśmy się krótkim „cześć” i rozeszliśmy się do swoich
mieszkań.
Głośny trzask zamykanych drzwi odbił się echem po klatce schodowej w bloku. Zirytowany opadłeś na kanapę o zacząłeś przełączać kanały w telewizorze. Po pewnym czasie, kiedy już wszystkie złe emocje opadły, poczułeś, że coś gniecie cię w dupę. Zaciekawiony wstałeś i zobaczyłeś , że usiadłeś na puszcze po piwie, a wielka plama napoju właśnie teraz ozdabia twą sofę. Zastanawiałeś się chwilę, skąd się ona wzięła, aż przypomniałeś sobie wieczór z Kubiakiem. Pospiesznie poszedłeś do telefonu i wybrałeś jego numer. Miałeś ochotę się napić. Znowu. Był sygnał, jednak nikt nie odbierał. Irytacja na powrót zapanowała twoim ciałem, kiedy po raz piąty wybierałeś te same numerki. „Boże, dzwonię do niego, jak zdesperowana krokodyla matka, która martwi się swoim bachorem.” jeszcze raz powróciłeś do kanapy. Rzuciłeś jej wściekłe spojrzenie, jakby ona była wszystkiemu winna. Zabrałeś się za jej czyszczenie, kiedy szlag cię trafił i wszystkie twoje emocje wzięły górę. Wyleciałeś jak strzała z mieszkania, nawet nie zamykając za sobą go na klucz. Pobiegłeś pod te same drzwi co tamtej nocy i nacisnąłeś dzwonek. Po paru momentach otworzyła je dziewczyna.
Nad niczym się nie zastanawiając, wepchnąłeś ją do środka i mocno pocałowałeś. Jej zaskoczenie sprawiło, że nie zdążyła cię odepchnąć. A może nie chciała? Może, mimo tej kłótni, już ci dawno wybaczyła?
Oderwałeś się do niej i przytuliłeś do piersi.
-Przepraszam. Wiem, że nie powinno być w takiej kolejności.... ale, czy zostaniesz moją dziewczyną?
-Jak już mówiłam, to dzieje się za szybko. Stanowczo, za szybko... – odsunęła się od ciebie, tak by patrzeć w twoje oczy. Mijały sekundy, które były dla ciebie niczym ostrze noża, które już dosięgało twojej siły. – Ale, tak. Zostanę. – całe napięcie, poszło siną w dal. Uradowany podniosłeś ją wysoko do góry, jeszcze raz namiętnie całując. Dziewczyna tym razem nie była bierna, wręcz oddawała z taką samą zawziętością jak ty.
„Ja i ty w otchłani codziennych zdarzeń, pozostajemy niewolnikami marzeń.”
Głośny trzask zamykanych drzwi odbił się echem po klatce schodowej w bloku. Zirytowany opadłeś na kanapę o zacząłeś przełączać kanały w telewizorze. Po pewnym czasie, kiedy już wszystkie złe emocje opadły, poczułeś, że coś gniecie cię w dupę. Zaciekawiony wstałeś i zobaczyłeś , że usiadłeś na puszcze po piwie, a wielka plama napoju właśnie teraz ozdabia twą sofę. Zastanawiałeś się chwilę, skąd się ona wzięła, aż przypomniałeś sobie wieczór z Kubiakiem. Pospiesznie poszedłeś do telefonu i wybrałeś jego numer. Miałeś ochotę się napić. Znowu. Był sygnał, jednak nikt nie odbierał. Irytacja na powrót zapanowała twoim ciałem, kiedy po raz piąty wybierałeś te same numerki. „Boże, dzwonię do niego, jak zdesperowana krokodyla matka, która martwi się swoim bachorem.” jeszcze raz powróciłeś do kanapy. Rzuciłeś jej wściekłe spojrzenie, jakby ona była wszystkiemu winna. Zabrałeś się za jej czyszczenie, kiedy szlag cię trafił i wszystkie twoje emocje wzięły górę. Wyleciałeś jak strzała z mieszkania, nawet nie zamykając za sobą go na klucz. Pobiegłeś pod te same drzwi co tamtej nocy i nacisnąłeś dzwonek. Po paru momentach otworzyła je dziewczyna.
Nad niczym się nie zastanawiając, wepchnąłeś ją do środka i mocno pocałowałeś. Jej zaskoczenie sprawiło, że nie zdążyła cię odepchnąć. A może nie chciała? Może, mimo tej kłótni, już ci dawno wybaczyła?
Oderwałeś się do niej i przytuliłeś do piersi.
-Przepraszam. Wiem, że nie powinno być w takiej kolejności.... ale, czy zostaniesz moją dziewczyną?
-Jak już mówiłam, to dzieje się za szybko. Stanowczo, za szybko... – odsunęła się od ciebie, tak by patrzeć w twoje oczy. Mijały sekundy, które były dla ciebie niczym ostrze noża, które już dosięgało twojej siły. – Ale, tak. Zostanę. – całe napięcie, poszło siną w dal. Uradowany podniosłeś ją wysoko do góry, jeszcze raz namiętnie całując. Dziewczyna tym razem nie była bierna, wręcz oddawała z taką samą zawziętością jak ty.
„Ja i ty w otchłani codziennych zdarzeń, pozostajemy niewolnikami marzeń.”
Przyszedłeś, nagadałeś jakichś słodkich słówek i ja uwierzyłam, poddałam się. No cóż, zawsze tak mam. Siedzieliśmy na kanapie wtuleni w siebie. Myślałam o tym, kiedy mnie zostawisz. Przecież..
-Zakochałeś się we mnie od pierwszego wejrzenia? - spytałam.
-Tak, a co? - zapytał.
-Nie nic. - różne myśli szargały moim
umysłem.
„Jeżeli coś ma początek to ma też koniec.”
- Kiedy będzie koniec?
- Jaki koniec, czego?
- Nas.
- Nie będzie końca nas! - zaprotestował i próbował pocałować mnie w policzek, odsunęłam się.
- Nie znamy się prawie w ogóle. Jedno spojrzenie wystarczy aby się zakochać i żeby zdradzić... Nie chcę cierpieć, wiesz, jak masz odejść za kilka dni to odejdź dzisiaj..
- Nie odejdę, nie bój się, nie ważne co by się działo, nie odejdę...
- Obiecaj. Obiecaj mi to! - spojrzał w jej zagubione, szukające pomocy oczy. Bezradnie spuścił wzrok. Po chwili milczenia głęboko westchnął, próbując nabrać siły na odpowiedzenia jej.
„Jeżeli coś ma początek to ma też koniec.”
- Kiedy będzie koniec?
- Jaki koniec, czego?
- Nas.
- Nie będzie końca nas! - zaprotestował i próbował pocałować mnie w policzek, odsunęłam się.
- Nie znamy się prawie w ogóle. Jedno spojrzenie wystarczy aby się zakochać i żeby zdradzić... Nie chcę cierpieć, wiesz, jak masz odejść za kilka dni to odejdź dzisiaj..
- Nie odejdę, nie bój się, nie ważne co by się działo, nie odejdę...
- Obiecaj. Obiecaj mi to! - spojrzał w jej zagubione, szukające pomocy oczy. Bezradnie spuścił wzrok. Po chwili milczenia głęboko westchnął, próbując nabrać siły na odpowiedzenia jej.
-
Wiesz, że ja nie mam w zwyczaju obiecywać czegokolwiek komukolwiek.-patrzył w
jej zabłąkane oczy, widząc w nich rozpacz, a zarazem błaganie o pomoc.
- Tylko to mi pozostało. Proszę, proszę
obiecaj mi to. - rozpaczliwie patrzała mu w oczy licząc, że w końcu zlituje się
nad nią. On znów głęboko westchnął, nie widząc co zrobić. Ona chwyciła go za
rękę czekając na obietnice. On najpierw spojrzał na jej dłoń, chwycił ją swoimi
dłońmi. Przez ułamek sekundy patrzył na łączące się ich palce. Znów spojrzał w
jej oczy. Widział jak bardzo tego potrzebuje, więc dla niej postanowił zerwać
swoje zasady i dać jej to, co pozwoli na chwile jej odetchnąć. By mogła nabrać
nadziei, by czuła, że on dla niej jest zrobić wiele.
-Jesteś dla mnie ważna. Dobrze wiesz, że
nienawidzę patrzeć na Twoje smutne oczy, nienawidzę czuć, że jest Ci źle. Więc
jeśli ma Ci to pomóc... Obiecuje, obiecuje Ci to. - Wskoczyła mu w objęcia. On
obejmując ją wiedział, że robi dobrze mimo łamania swoich zasad.
- Dziękuje - cicho wyszeptała mu do ucha
już nie tym samym przeraźliwie smutnym głosikiem, lecz głosem, który wziął jej
się z serca, które nabrało nadziei na dobre jutro.
„Nic tak nie potęguje samotności jak nieodwzajemniona
miłość.”
I co ja mam ze sobą zrobić? Pewnie sobie
z nią siedzi gdzieś i trzyma ją za rękę, albo ją gwałci, nie wiadomo co jej
robi. Jestem jego przyjacielem, a to, że ma dziewczynę to już nie powinna być
moja sprawa, czemu akurat zauroczyłem się w niej? Na świecie jest tyle pięknych
dziewcząt.. nie ma co, zauroczyć się w dziewczynie przyjaciela, brawo Kubiak,
idioto!
Ostatnie słowa Darii, odbijały ci się echem w głowie. Nawet nie wiesz, jakie emocje teraz siedzą w twoim ciele. . Zresztą, goniłeś za dziewczyną, zawróciłeś jej w głowie, to teraz masz. Sam jesteś sobie winien. Zobaczyłeś przed swoimi oczami jej uradowaną twarz. Boże kochany, co ja zrobiłem twoje rozmyślania przerwał dźwięk telefonu.
-Halo? - odzywasz się załamanym głosem.
Ostatnie słowa Darii, odbijały ci się echem w głowie. Nawet nie wiesz, jakie emocje teraz siedzą w twoim ciele. . Zresztą, goniłeś za dziewczyną, zawróciłeś jej w głowie, to teraz masz. Sam jesteś sobie winien. Zobaczyłeś przed swoimi oczami jej uradowaną twarz. Boże kochany, co ja zrobiłem twoje rozmyślania przerwał dźwięk telefonu.
-Halo? - odzywasz się załamanym głosem.
-Dzwoniłeś.- rozpoznajesz głos Kubiaka.
-A no tak.... masz ochotę się napić? - wystawiasz od razu kawę na ławę. Zapadła chwila milczenia.
-Będę za jakieś pół godziny. - trzask, oznajmił, że się rozłączył. Padasz na kanapę i łapiesz się za głowę. Czy będę w stanie dotrzymać słowa? czy złamię serce następnej dziewczyny... a co jeśli.... chuj z tym, idę do sklepu, po piwo.
-Zakochałem się.... nieszczęśliwie. - głos Kubiaka co chwila się łamał. - Nigdy nie będę szczęśliwy
-A no tak.... masz ochotę się napić? - wystawiasz od razu kawę na ławę. Zapadła chwila milczenia.
-Będę za jakieś pół godziny. - trzask, oznajmił, że się rozłączył. Padasz na kanapę i łapiesz się za głowę. Czy będę w stanie dotrzymać słowa? czy złamię serce następnej dziewczyny... a co jeśli.... chuj z tym, idę do sklepu, po piwo.
-Zakochałem się.... nieszczęśliwie. - głos Kubiaka co chwila się łamał. - Nigdy nie będę szczęśliwy
-Wszystko zjebałem. Ale powiedz mi, co
mogłem jej powiedzieć? no co? - nie słuchaliście się. Nawet nie wiedzieliście o
czym jeden mówi. Fajnie jest dbać tylko o swoją dupę. Zajebiście. Następne
wypite piwo. Co zalejecie się w trupa i problem zniknie? Jakby tak było,
większość ludzi nie miałaby problemów.
Patrzyłam przez okno sypialni i widziałam jak Bartman pije z Kubiakiem. Jeden gada coś do drugiego, nie słuchając się nawzajem.
-Zakochałem się! Rozumiesz! W dziewczynie przyjaciela! Rozumiesz to?! - słyszała głośne jęki. Czyżby mówił o mnie? Bałam się tego. Nie chciałam niszczyć bromansu Michał – Zbyszek. Nie potrafiłabym. Zamknęłam się w mieszkaniu w obawie, że przyjdą tutaj, zaczął się bić i źle się to skończy. Usiadłam przed komputerem i zaczęłam obrabiać zdjęcia z treningu. Powiem wam, niesamowite wyszły. Takich chyba jeszcze nigdy nie zrobiłam.
Zadzwoniłam
do Pauliny usiłując ją wyciągnąć na najbliższy trening chłopaków. Chciałabym ,
żeby poznała chłopaków. Może dobrze jej to zrobi? Może nie tylko jej, ale i
Kubiakowi, czy całej reszcie? oczywiście się zgodziła, ale najpierw musiała
pogdakać, że jej to nie pasuje, tamto nie pasuje... Chrzanić to. Ma iść. Tak
będzie najlepiej, może się przyda do czegoś po tej fizjoterapii.Patrzyłam przez okno sypialni i widziałam jak Bartman pije z Kubiakiem. Jeden gada coś do drugiego, nie słuchając się nawzajem.
-Zakochałem się! Rozumiesz! W dziewczynie przyjaciela! Rozumiesz to?! - słyszała głośne jęki. Czyżby mówił o mnie? Bałam się tego. Nie chciałam niszczyć bromansu Michał – Zbyszek. Nie potrafiłabym. Zamknęłam się w mieszkaniu w obawie, że przyjdą tutaj, zaczął się bić i źle się to skończy. Usiadłam przed komputerem i zaczęłam obrabiać zdjęcia z treningu. Powiem wam, niesamowite wyszły. Takich chyba jeszcze nigdy nie zrobiłam.
Muszę teraz spytać tylko Kowalika, czy będzie mogła przyjść. wybrałam numer telefonu i przyłożyłam słuchawkę do ucha.
- Dzień dobry, z tej strony Daria Walawska, fotografka.
- Dzień dobry pani Dario. W jakiej sprawie pani dzwoni?
- Chciałabym spytać, czy mogę wziąć ze sobą asystentkę. Znaczy ona jest po fizjoterapii, ale dobrze jej idzie z aparatem.
- Jasne. Fizjoterapeutka też będzie potrzebna być może.
- W takim razie dziękuję, do widzenia.
- Do zobaczenia.
Sztywniak. nie znoszę gościa.
-------------------------------------
Dodajemy dwa, bo długo czekałyście :) Wesołych.
K i E
niebieskamalina.
Czego życzycie swoim bliskim na święta? :)
Biedny Kubiak ;c
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na 3 rozdział na http://na-boisku-i-poza-nim.blogspot.com/
Pochlonelam wszystkie rozdzialy, super ! Tekst z krokodyla matka polozyl mnie :D Bardzo dobry rozdzial jak i blog pod kazdym wzgledem. Tez nie lubie takich sztywnych ludzi, ech. Ale kazdy ma inny styl bycia ;p Zycze wam, dziewczyny, duzo weny. Jestescie swietne :D Przepraszam, ze tak krotko i powierzchownie; jestem na telefonie /// Zapraszam na rozdzial 7 i konkurs! :) ----- jednospotkanie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa czy Michał zainteresuje się Pauliną czy dalej będzie skazany na nieszczęśliwą miłość :D
OdpowiedzUsuńOba rozdziały są świetne ;)
Patrycja.
Czekam na następne rozdziały :) Bardzo ciekawy twój blog :D
OdpowiedzUsuń