wtorek, 5 lutego 2013

Dziewiąty rozdział

„Kiedy myślę, że Cię kocham, kiedy czuję, że Cię chcę”


Wracałeś treningu jak co dzień. Z Pauliną nie utrzymywałeś kontaktu. Nie chciałeś jej robić zbędnej nadziei. Twój telefon przypomniał o sobie. Zobaczyłeś kto dzwoni –Paula. Rozłączyłeś połączenie. Wyszedłeś przed halę – zobaczyłeś tam Paulinę, i nie byłeś z tego faktu zadowolony. Udałeś, że jej nie widzisz. Zaczęła płakać, coś w Tobie pękło, ale nie chciałeś tego pokazać. Za wycieraczką swojego samochodu znalazłeś kopertę. Wrzuciłeś ją od niechcenia na siedzenie pasażera i ruszyłeś w kierunku swojego mieszkania zostawiając Paulinę samą. Wszedłeś do domu. Zdjąłeś kurtkę, buty i nerwowo zacząłeś otwierać kopertę.Wyjąłeś kartkę , która była w środku.
Michał, 
wiem, że to co się stało nie powinno się stać. Chciałam Cię za to przeprosić. Byłam zła na Darię, odkąd zaczęła chodzić z Barmanem przestała się do mnie odzywać. Znalazła swój, własny, może i lepszy świat. Cieszę się, że jest szczęśliwa, ale przechodząc do sedna. Michał, przepraszam za to co się stało. Nie kocham Cię. Zrozumiem, jeżeli się do mnie nie odezwiesz. 
Paula. 
Rozpacz. Jedynie co czułaś, to coraz bardziej pogrążające cię rozpacz. Wpadałaś w bezdenną studnie i nikt nie był w stanie cię wyciągnąć. W pracy Ci nie szło, wzięłaś wolne i zastąpiła Cię twoja współpracownica. Jadłaś już piątą paczkę lodów – straciłaś przyjaciela, przyjaciela, który był dla Ciebie ważny, bardzo ważny. Miałaś nadzieję, że po liście, który mu wysłałaś, wybaczy Ci. Chociaż na dobrą sprawę nie wiedziałaś co on czuje do Ciebie i dlaczego się tak zachowuje. Usłyszałaś dzwonek do drzwi i nie miałaś najmniejszego zamiaru wstawać, a co dopiero otwierać.
- Paula, błagam, otwórz. – usłyszałaś z za drzwi. Zdziwiło Cię to, rozpoznałaś ten głos od razu – Michał. Wstałaś z łóżka i otworzyłaś mu drzwi. Zmierzył Cię wzrokiem. Wyglądałaś jak siedem nieszczęść.
- Paula, przepraszam. – powiedział i przytulił się do Ciebie. Odwzajemniłaś uścisk. Byłaś szczęśliwa z takiego obrotu sprawy. Zadziwiające, jak jedna osoba, która sprawiła, że byłaś smutna, zmieniła diametralnie twoje zachowanie. Uśmiechnęłaś się szeroko i za żadne skarby nie chciałaś go puścić. Jednak zaprosiłaś go do środka, zrobiłaś mu herbatę i położyłaś na stoliku ciastka. Zaczęła się rozmowa. Było tak jak dawniej, tak jakby tego pocałunku nie było. Zapomnienie niechcianej chwili, było dla was najlepszym wyjściem z sytuacji. Nie chcieliście psuć tego, co było miedzy wami. Trzeba wiedzieć, czym się różni miłość, od przyjaźni. Przyjaźń jest stała, a miłość niepewna i nieznana, a krok w nieznane była dla was teraz niemożliwy, a raczej niechciany. Jednak, tam głęboko w swoim serduszku, czuliście, że to co było już nie powróci.

Trening był wykańczający, z resztą jak zawsze. Jedyne o czym marzyłeś to gorąca kąpiel, no, może ewentualnie masaż zrobiony rękami Darii.
- Już jestem! - krzyknąłeś, otwierając szeroko drzwi.
- W kuchni! - odkrzyknęła Ci.
Zdjąłeś buty i kurtkę, a twoje nogi przyozdobiły klapki. Gdy wszedłeś do pomieszczenia , w którym znajdowała się Twoja dziewczyna od razu opadłeś na krzesło przy stole.
- Zrobiłam Ci coś do jedzenia. Jesteś głodny, czy chcesz zjeść później? - zapytała kładąc Ci ręce na ramionach.
- Możesz dać teraz. - odpowiedział i odchylił głowę, patrząc na dziewczynę z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Jestem głodny jak wilk. - dodałeś po chwili milczenia. Nie kłamałeś. Miałeś wielką ochotę na coś dobrego.
- Smacznego. - powiedziała kładąc obiad na stoliku. - Spakowałam nasze rzeczy do dużej walizki. O której wyjeżdżamy? - zapytała siadając na krześle obok.  Z jej twarzy nie znikał uśmiech.
- Możemy tak za godzinkę. Ogarnę się i możemy ruszać. Cieszysz się na nasz wyjazd? - podtrzymywałeś rozmowę co chwila nadkładając na widelec jedzenie.
- Tak! Czekałam na chwilę spokoju już od dawna. Czuję, że to będzie mile spędzony czas. I tak rozmawialiście aż nadszedł upragniony czas wyjścia.Podróż minęła w miłej atmosferze, a droga zleciała szybko. Gdy dotarliście na miejsce usłyszałeś radosny krzyk Darii : Jak tu wspaniale!

Czekając na Zbyszka pakowałaś torby. Zastanawiałaś się czy napisać sms do Pauliny, czy sobie darować. Stwierdziłaś jednak, że i tak ją to nie obchodzi, każdy ma swoje problemy. Powstrzymałaś się więc i włożyłaś niebieską tunikę do walizki. Zastanawiałaś się, dlaczego wasza przyjaźń tak po prostu się rozpadła. Wiedziałaś, że Paula nie przepadała i dalej nie przepada za Zbyszkiem, ale czy to jest główny powód? Przerwałaś swoje rozmyślania i udałaś się do kuchni, żeby zrobić coś na obiad. Tradycyjnie, spaghetti, nie byłaś jakąś wykwintną kucharką, ale to wystarczało. Usłyszałaś krzyk Zbyszka, co oznaczało, że już wrócił.
- W kuchni! - odkrzyknęłaś. Zbyszek momentalnie znalazł się w pomieszczeniu i usiadł na krześle.
- Zrobiłam Ci coś do jedzenia. Jesteś głodny, czy chcesz zjeść później? - zapytałaś kładąc mu ręce na ramionach i delikatnie go obejmując.
- Możesz dać teraz. Jestem głodny jak wilk. - odpowiedział i uśmiechnął się serdecznie. Nałożyłaś jedzenie i położyłaś przed nim.
- Smacznego. - powiedziałaś. - Spakowałam rzeczy do dużej walizki, o której wyjeżdżamy? - zapytałaś siadając na krześle obok.  Z Twojej twarzy nie znikał uśmiech. Nie wiadomo do końca czy był sztuczny, czy prawdziwy, ciężko to było rozszyfrować.
- Możemy tak za godzinkę. Ogarnę się i możemy ruszać. Cieszysz się na nasz wyjazd? - Zbyszek podtrzymywał rozmowę co chwila nadkładając na widelec jedzenie. Zastanawiałaś się jak to się stało, że masz przy sobie tak wspaniałego człowieka. Ostatnio za dużo myślisz. Zdecydowanie.
- Tak! Czekałam na chwilę spokoju już od dawna. Czuję, że to będzie mile spędzony czas. I tak rozmawialiście aż nadszedł upragniony czas wyjścia.Podróż minęła w miłej atmosferze, a droga zleciała szybko. Gdy dotarliście na miejsce Waszym oczom ukazał się śliczny domek. Byłaś szczęśliwa
- Jak tu wspaniale! - krzyknęłaś i przytuliłaś Zbyszka.




-----------------------------------------------------------------------------
Przepraszamy, że tak późno, ale mamy problemy. Ogólnie. Dziękujemy wszystkim czytelnikom i prosimy o cierpliwość.
K i E
niebieskamalina.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz