„Nie przechytrzysz choroby, choć byś nawet bardzo tego pragnął.”
* 3
miesiące później.*
Mija słoneczne popołudnie. Promienie słońca oświetlają parę
zakochanych. Wyglądają, jakby z każdą minutą kochali się coraz bardziej. Trzymają
się za ręce i pokonują dalsze aleje. Wiatr zawiał, a kolorowe drzewa zaczęły
się wyginać, tylko w im znanym tańcu. Czerwone, żółte i brązowe liście,
poderwały się z ziemi i zaczęły bawić się w ganianego. Kwiatki dryfowały delikatnie po zimnej
powierzchni wody, a kaczki wraz z łabędziami delektowały się ostatnimi w tym
roku ciepłymi dniami. Bajeczna sceneria, zarezerwowana tylko dla nich. W parku
widnieją pustki, nikt nie przeszkadza im w cieszeniu się własnym towarzystwem.
Pierwsze krople delikatnej mżawki rozpijają się na podłożu. Miły plusk wody
ucisza śpiew ptaków. Sielankowe popołudnie, przerywa przerażony i zdesperowany
okrzyk: „Daria!”, a na niebie pojawia
się tęcza. Wszystko odbija się jak w skrzywionym zwierciadle.
***
- Panie
doktorze, co z nią? - zapytałeś nie do końca świadomy tego gdzie jesteś, ani co
się dzieje.
- Proszę się uspokoić. Jeszcze do
końca nie wiemy. Musimy zrobić szczegółowe badania. Proszę się uzbroić w
cierpliwość. - powiedział mężczyzna w podeszłym wieku.
- Jak mam być cierpliwy? Nawet nie
wiem co może jej się dziać! - krzyknąłeś. Lekarz jednak to zlekceważył i
udał się do dyżurki. Miałeś mętlik w głowie. Nie wiedziałeś co może jej być i
bałeś się o nią tak, jak jeszcze nigdy w życiu. Była Twoim jedynym i
największym sensem życia, a teraz co? Przez głowę przechodziło Ci tysiące nazw
chorób, jednak żadna nie pasowała Ci do końca.
Ciąża.
Pomyślałeś i uśmiechnąłeś się na
samą myśl, że mógłbyś mieć takiego małego Bartmanka. Ale nie chciałbyś mieć dzieci
kosztem Darii. Na wszystko przyjdzie jeszcze czas w waszym życiu.
- Halo, Paulina? - zapytałeś.
- Zbyszek? Tak, to ja. Po co
dzwonisz? - zapytała.
- Daria jest w szpitalu, nie wiem
co może się dziać, martwię się, przyjedź, błagam.
- W którym szpitalu?
- Na Narutowicza. Błagam, szybko.
- Postaram się, pa! - rzuciła
szybko.
Myśli w Twojej głowie strasznie się
kłębiły. Nie wiedziałaś, co się dzieje. Myślałaś, że to anemia. Daria od dawna
na nią chorowała, leki nie zawsze działały, różnie bywało, ale w szpitalu była
ostatnio z siedem lat temu.. Bałaś się jak cholera. Jeszcze to wszystko musiało
się stać akurat wtedy, kiedy się pogodziłyście? Szlag Cię trafiał, a samochód
nie chciał odpalić.
- By to piorun trafił! -
powiedziałaś.
- Paula, co jest? - zapytał Michał.
W sumie to nikt nie wie , skąd on się tam wziął, więc my też nie musimy.
- Daria jest w szpitalu, nikt nie
wie, co jej się dzieje, a mój samochód się zepsuł i nawet nie mam jak do niej
pojechać! - powiedziałaś na jednym tchu.
- Co, jak, dlaczego? - zapytał. -
Nieważne, opowiesz mi po drodze. - rzucił szybko i otworzył Ci drzwi.
- Wsiadaj. - dodał i sam wsiadł do
samochodu.
Źle Ci z tym było. Sam fakt, że
była chora. Że to być może przez niego, że coś jej się mogło stać. Jej, Darii,
Twojej, a jednak nie. Prawie się nie znaliście, była dziewczyną Twojego
przyjaciela. Przecież dalej jest. Taki mętlik w głowie nie pozwalał Ci
racjonalnie myśleć, a co dopiero zastanawiać się nad życiem. Przestałeś więc
myśleć i skupiłeś się na drodze. Po kilku minutach byliście już na Narutowicza,
ale nikt nie chciał Wam powiedzieć, gdzie ona leży, a Bartman nie odbierał
telefonów.
- Panie Bartman, mamy już wyniki. -
powiedział lekarz. Jego wyraz twarzy nic nie zdradzał.
- I co? - powiedziałeś.
- Pani Daria ma raka piersi. Prawdo
podobnie trzeba będzie usunąć jej pierś. - powiedział lekarz.
Nie badała się regularnie, gdybyśmy
wiedzieli wcześniej... Przykro nam. Jak pani Daria się obudzi zapytamy ją o
zgodę na operację.- dokończył.
W Twojej głowie chaos, zamęt.
Liczyłeś na to, że jest w ciąży, a nie na to, że trzeba jej usunąć pierś.
Dziewczyna Bartmana chora
I gdzie on się z nią pokaże?
Bartman schował gust do kieszeni
Gdzie on ma oczy?
-Dziękuję panu, do widzenia. - powiedziałeś i wyszedłeś
spotykając po drodze Michała i Paulinę.
- Gdzie ona jest , Zbyszek? Gdzie?
- zapytała Paulina potrząsając twoimi ramionami.
- Sala 112. - powiedziałeś. I
uciekłeś. Nie chciałeś podejmować pochopnych decyzji, i mimo, że powinieneś być
teraz przy niej, to nie czułeś się dobrze z faktem, że będziesz miał dziewczynę
bez piersi. Przecież to wstyd. Co teraz? Nie wiedziałeś co robić, nic nie
wiedziałeś. Nawet nie wiedziałeś, czy to się uda, i czy ona będzie żyć. Ale to
nie było teraz ważne.
Gdzie ty się pokażesz z dziewczyną bez piersi?
- Cześć Kochana! - powiedziała Paulina wchodząc do sali.
- Cześć Słońce. - powiedziała ledwo
słyszalnie pacjentka.
- Cześć Daria.- rzucił
Kubiak, a Daria powiedziała nieme cześć.
- Jak się czujesz? - zapytała się
zmartwiona dziewczyna. Daria roześmiała się gorzko.
- Rak piersi. - odpowiedziała,
patrząc na nich. W jej oczach nie było widać strachu, ani lęku. Była tam czysta
obojętność. Paulina spojrzała na nią, a w jej oczach był szok. Michał się nie
odezwał, tylko podszedł do leżącej na łóżku dziewczyny i ścisnął mocno jej
rękę.
- Daria? Stało się coś? Dlaczego
masz taki przygnębiony głos? - z słuchawki rozległ się głos twojej siostry.
-Tak jakby. Nie będę owijać w
bawełnę. Mam raka piersi. Potrzebuję operacji. Załatwisz mi klinikę w Berlinie?
- zapytałaś.
- Matko, ale jak? Dlaczego? Co się
tam dzieje? Pewnie, załatwię, zamów bilety i przyjeżdżaj. - rzuca szybko.
-Przepraszam Cię, ale mam sajgon w
robocie, zadzwonię później. Trzymaj się dzielnie kochana, pamiętaj, że zawsze
możesz na mnie liczyć. - dokończyła i rozłączyła się.
- I jak? Załatwi Ci? - zapytała
Paulina przejęta chorobą chyba bardziej niż Ty.
- Załatwi, ale ma pacjentów, musi
wracać do roboty, zadzwoni później. - powiedziałaś a z Twoich oczu popłynęła
łza.
- Daria, kochanie, nie płacz, damy
sobie radę. - powiedziała przytulając Cię do siebie.
- Wiesz, ale tu nie chodzi o raka.
- powiedziała przerywanym od płaczu głosem. - Tu, tu.. chodzi o Zbyszka.
Jestem w szpitalu już cztery dni, a on ani razu nie przyszedł mnie odwiedzić. -
powiedziała ciągle płacząc. - Nawet Michał przyszedł kilka razy, a Zbyszek?
Przecież on jest moim chłopakiem.. No tak, gdzie on się pokaże z dziewczyną bez
piersi.
-Szczerze? Zawsze uważałam go za
buraka. Wiesz, Michał, to jest Michał, on Cię bardzo lubi, mimo iż prawie Cię
nie zna, ale wiem, ze będziesz na niego zawsze liczyć.- powiedziała Twoja przyjaciółka mocno Cię ściskając. Przepraszam Cię,
ale muszę iść. Igor nie może wiecznie odwalać całej roboty w salonie, ale
Michał zaraz kończy trening, może przyjdzie. Co ja gadam, na pewno przyjdzie. -
powiedziała, ucałowała Cię w czoło i wyszła.
Pół godziny w samotności dało Ci
wiele do myślenia. Cały czas zastanawiałaś się, czy Zbyszek na prawdę chce to
skończyć w taki sposób, czy jednak nie okaże się takim burakiem. Szczerze? Było
Ci przykro, i gdyby nie Michał może wpadłyby Ci do głowy głupie pomysły.
Jestem słaba, po prostu. Kiedy Michał do Ciebie przychodził w ciągu tych
czterech dni zawsze byłaś wesoła. I tym razem drzwi sali się otworzyły a w nich
stanął nie kto inny jak Michał.
- Dzień dobry pięknej pani.
-powiedział i pocałował cię policzek.
- Cześć Michaś. Dla kogo te kwiaty?
- zapytałaś.
- Dla Ciebie. Proszę. - powiedział
i wręczył Ci bukiet róż.
-Daria, czy Ty płakałaś? - zapytał
siadając na krześle obok łóżka szpitalnego.
-Tak, wiesz... Zbyszek się nie
odzywa, boję się, że to już koniec. - powiedziałaś znowu zaczynając się smucić.
- Nie przejmuj się nim.
Dzisiaj mieliśmy ostatni trening. Podobno ma w planach odejść z klubu, ale nikt
nie wie, co się z nim dzieje. Do nikogo się dzisiaj nie odzywał. Nie przejmuj
się nim, to idiota. - powiedział i przytulił się do ciebie. Czułaś się
bezpiecznie.
Czułeś się rozerwany. I to nie
dlatego, że Daria miała raka piersi, tylko dlatego, że Zbyszek był ostatnio
jakiś taki nieswój. Nie odwiedzał swojej dziewczyny, na ostatnim treningach był
nieobecny duchem, wszytko robił mechanicznie nie zastanawiając się nad
konsekwencjami. Był teraz robotem, który zniszczył swoje dawne oprogramowanie i
wgrał nowe. Gorsze. O wiele gorsze, zawirusowane na wszystkie możliwe strony.
Wiedziałeś, że Daria da sobie radę. Ona była silna, co nie oznacza, że jej nie
pomagałeś. Starałeś się być u niej w każdej możliwej wolnej chwili. Byłeś koło
niej blisko, a wraz z tym coraz bardziej się oddalałeś od Zbyszka. Z każdym
kolejnym dniem, znaliście się coraz mniej.
„Tęsknota boli, tęsknota
zabija mnie.”
---------------------------------------------
Następnym razem będzie lepsze i dłuższe.
Komentujemy, wytykamy błedy i no... przede wszystkim czytamy :)
A i jak widzicie rozdział jest szybciej, co nie oznacza, że w tym tygodniu się jeszcze nie pokaże.
No może nie od razu, ale gdzieś w czwartek, piątek lub sobotę będzie, zwłaszcza, że teraz mamy rekolekcje, więc jest dobrze, jak na razie ( i oby tak dalej) wena nas nie opuszcza, więc piszemy ile się da :D
Pozdrawiamy
K i E
`niebieskamalina
oezu kocham to opowiadanie. I na przyszłość - nie przejmujcie się tym, że np. pod jakimś opowiadaniem nie będzie komentarzy i broń boże nie usuwajcie przez to bloga. Ludzie to czytają, tylko moim zdaniem po prostu nie chce im się dodawać komentarzy xd Mówię, bo czytałam bloga, którego autorka zakończyła z tego właśnie powodu.
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie! ;D Rozdział świetny, ale smutny :c Czekam z niecierpliwością na kolejny :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
PS Zapraszam do mnie ;D : thisissportsbyhope.blogspot.com
Niezly nastrój wprowadziłyście. Siedziałam z wlepionym wzrokiem w monitor otwierając buzię ze zdziwienia. Fajny blog, fajnie piszecie ;)
OdpowiedzUsuńNie rozumiem Zbyszka. Jak mógł przejąć się tym, że jego dziewczyna nie będzie miała piersi i 'co ludzie na to powiedzą', zamiast współczuć, pomóc jej przejść przez chorobę. Dobrze, ze dziewczyna ma u boku Michała. Wspaniały przyjaciel.
Byłabym wdzięczna gdybyście informowały mnie o nowych notkach :)
I zarpaszam do siebie, moze moj blog choc troche Was zainteresuje :)
Pozdrawiam i do zobaczenia ;*
naranja-vb.blogspot.com
Ah.. nie spodziewałam się raka piersi... A Zbyszek, no idiota! Zamiast durnie myśleć o tym, że jego dziewczyna ma nie mieć piersi powinnien być przy niej, wspierać, troszczyć się.. No ale jest Michaś, który pomaga, taka dobra duszyczka. Dziwi mnie tylko takie trochę lekceważące podejście Darii do raka, bo rak to nie taka tam sobie choroba na dwa dni. Mam nadzieje, że wszystko się ułoży i nie będzie potrzeby wycinania piersi. Pozdrawiam ;* /G.
OdpowiedzUsuńcudowne opowiadania, a ja za bardzo wczułam się w rolę. Śmiało twierdzę, że znienawidziłam Zbyszka.
OdpowiedzUsuń