poniedziałek, 11 marca 2013

Czternasty rozdział


„Nie przechytrzysz choroby, choć byś nawet bardzo tego pragnął.”


* 3 miesiące później.*

Mija słoneczne popołudnie. Promienie słońca oświetlają parę zakochanych. Wyglądają, jakby z każdą minutą kochali się coraz bardziej. Trzymają się za ręce i pokonują dalsze aleje. Wiatr zawiał, a kolorowe drzewa zaczęły się wyginać, tylko w im znanym tańcu. Czerwone, żółte i brązowe liście, poderwały się z ziemi i zaczęły bawić się w ganianego.  Kwiatki dryfowały delikatnie po zimnej powierzchni wody, a kaczki wraz z łabędziami delektowały się ostatnimi w tym roku ciepłymi dniami. Bajeczna sceneria, zarezerwowana tylko dla nich. W parku widnieją pustki, nikt nie przeszkadza im w cieszeniu się własnym towarzystwem. Pierwsze krople delikatnej mżawki rozpijają się na podłożu. Miły plusk wody ucisza śpiew ptaków. Sielankowe popołudnie, przerywa przerażony i zdesperowany okrzyk: „Daria!”, a na niebie pojawia się tęcza. Wszystko odbija się jak w skrzywionym zwierciadle.


***

- Panie doktorze, co z nią? - zapytałeś nie do końca świadomy tego gdzie jesteś, ani co się dzieje.
- Proszę się uspokoić. Jeszcze do końca nie wiemy. Musimy zrobić szczegółowe badania. Proszę się uzbroić w cierpliwość.  - powiedział mężczyzna w podeszłym wieku.
- Jak mam być cierpliwy? Nawet nie wiem co może jej się dziać! - krzyknąłeś. Lekarz jednak to zlekceważył i udał się do dyżurki. Miałeś mętlik w głowie. Nie wiedziałeś co może jej być i bałeś się o nią tak, jak jeszcze nigdy w życiu. Była Twoim jedynym i największym sensem życia, a teraz co? Przez głowę przechodziło Ci tysiące nazw chorób, jednak żadna nie pasowała Ci do końca.
 Ciąża. 
Pomyślałeś i uśmiechnąłeś się na samą myśl, że mógłbyś mieć takiego małego Bartmanka. Ale nie chciałbyś mieć dzieci kosztem Darii. Na wszystko przyjdzie jeszcze czas w waszym życiu.

- Halo, Paulina? - zapytałeś.
- Zbyszek? Tak, to ja. Po co dzwonisz? - zapytała.
- Daria jest w szpitalu, nie wiem co może się dziać, martwię się, przyjedź, błagam.
- W którym szpitalu?
- Na Narutowicza. Błagam, szybko.
- Postaram się, pa! - rzuciła szybko.

Myśli w Twojej głowie strasznie się kłębiły. Nie wiedziałaś, co się dzieje. Myślałaś, że to anemia. Daria od dawna na nią chorowała, leki nie zawsze działały, różnie bywało, ale w szpitalu była ostatnio z siedem lat temu.. Bałaś się jak cholera. Jeszcze to wszystko musiało się stać akurat wtedy, kiedy się pogodziłyście? Szlag Cię trafiał, a samochód nie chciał odpalić.
- By to piorun trafił! - powiedziałaś.
- Paula, co jest? - zapytał Michał.  W sumie to nikt nie wie , skąd on się tam wziął, więc my też nie musimy.
- Daria jest w szpitalu, nikt nie wie, co jej się dzieje, a mój samochód się zepsuł i nawet nie mam jak do niej pojechać! - powiedziałaś na jednym tchu.
- Co, jak, dlaczego? - zapytał. - Nieważne, opowiesz mi po drodze. - rzucił szybko i otworzył Ci drzwi.
- Wsiadaj. - dodał i sam wsiadł do samochodu.

Źle Ci z tym było. Sam fakt, że była chora. Że to być może przez niego, że coś jej się mogło stać. Jej, Darii, Twojej, a jednak nie. Prawie się nie znaliście, była dziewczyną Twojego przyjaciela. Przecież dalej jest. Taki mętlik w głowie nie pozwalał Ci racjonalnie myśleć, a co dopiero zastanawiać się nad życiem. Przestałeś więc myśleć i skupiłeś się na drodze. Po kilku minutach byliście już na Narutowicza, ale nikt nie chciał Wam powiedzieć, gdzie ona leży, a Bartman nie odbierał telefonów.

- Panie Bartman, mamy już wyniki. - powiedział lekarz. Jego wyraz twarzy nic nie zdradzał.
- I co? - powiedziałeś.
- Pani Daria ma raka piersi. Prawdo podobnie trzeba będzie usunąć jej pierś. - powiedział lekarz.
Nie badała się regularnie, gdybyśmy wiedzieli wcześniej... Przykro nam. Jak pani Daria się obudzi zapytamy ją o zgodę na operację.- dokończył.
 W Twojej głowie chaos, zamęt. Liczyłeś na to, że jest w ciąży, a nie na to, że trzeba jej usunąć pierś.
Dziewczyna Bartmana chora
I gdzie on się z nią pokaże? 
Bartman schował gust do kieszeni
Gdzie on ma oczy? 

-Dziękuję panu, do widzenia. - powiedziałeś i wyszedłeś spotykając po drodze Michała i Paulinę.

- Gdzie ona jest , Zbyszek? Gdzie? - zapytała Paulina potrząsając twoimi ramionami.
- Sala 112. - powiedziałeś. I uciekłeś. Nie chciałeś podejmować pochopnych decyzji, i mimo, że powinieneś być teraz przy niej, to nie czułeś się dobrze z faktem, że będziesz miał dziewczynę bez piersi. Przecież to wstyd. Co teraz? Nie wiedziałeś co robić, nic nie wiedziałeś. Nawet nie wiedziałeś, czy to się uda, i czy ona będzie żyć. Ale to nie było teraz ważne.
Gdzie ty się pokażesz z dziewczyną bez piersi? 


- Cześć Kochana! - powiedziała Paulina wchodząc do sali.
- Cześć Słońce. - powiedziała ledwo słyszalnie pacjentka.
- Cześć Daria.-  rzucił Kubiak, a Daria powiedziała nieme cześć.
- Jak się czujesz? - zapytała się zmartwiona dziewczyna. Daria roześmiała się gorzko.
- Rak piersi. - odpowiedziała, patrząc na nich. W jej oczach nie było widać strachu, ani lęku. Była tam czysta obojętność. Paulina spojrzała na nią, a w jej oczach był szok. Michał się nie odezwał, tylko podszedł do leżącej na łóżku dziewczyny i ścisnął mocno jej rękę.

- Daria? Stało się coś? Dlaczego masz taki przygnębiony głos? - z słuchawki rozległ się głos twojej siostry.
-Tak jakby. Nie będę owijać w bawełnę. Mam raka piersi. Potrzebuję operacji. Załatwisz mi klinikę w Berlinie? - zapytałaś.
- Matko, ale jak? Dlaczego? Co się tam dzieje? Pewnie, załatwię, zamów bilety i przyjeżdżaj. - rzuca szybko. -Przepraszam Cię, ale mam sajgon w robocie, zadzwonię później. Trzymaj się dzielnie kochana, pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. - dokończyła i rozłączyła się.

- I jak? Załatwi Ci? - zapytała Paulina przejęta chorobą chyba bardziej niż Ty.
- Załatwi, ale ma pacjentów, musi wracać do roboty, zadzwoni później. - powiedziałaś a z Twoich oczu popłynęła łza.
- Daria, kochanie, nie płacz, damy sobie radę. - powiedziała przytulając Cię do siebie.
- Wiesz, ale tu nie chodzi o raka. - powiedziała przerywanym od płaczu głosem.  - Tu, tu.. chodzi o Zbyszka. Jestem w szpitalu już cztery dni, a on ani razu nie przyszedł mnie odwiedzić. - powiedziała ciągle płacząc. - Nawet Michał przyszedł kilka razy, a Zbyszek? Przecież on jest moim chłopakiem.. No tak, gdzie on się pokaże z dziewczyną bez piersi.
-Szczerze? Zawsze uważałam go za buraka. Wiesz, Michał, to jest Michał, on Cię bardzo lubi, mimo iż prawie Cię nie zna, ale wiem, ze będziesz na niego zawsze liczyć.- powiedziała Twoja przyjaciółka mocno Cię ściskając. Przepraszam Cię, ale muszę iść. Igor nie może wiecznie odwalać całej roboty w salonie, ale Michał zaraz kończy trening, może przyjdzie. Co ja gadam, na pewno przyjdzie. - powiedziała, ucałowała Cię w czoło i wyszła.

Pół godziny w samotności dało Ci wiele do myślenia. Cały czas zastanawiałaś się, czy Zbyszek na prawdę chce to skończyć w taki sposób, czy jednak nie okaże się takim burakiem. Szczerze? Było Ci  przykro, i gdyby nie Michał może wpadłyby Ci do głowy głupie pomysły. Jestem słaba, po prostu. Kiedy Michał do Ciebie przychodził w ciągu tych czterech dni zawsze byłaś wesoła. I tym razem drzwi sali się otworzyły a w nich stanął nie kto inny jak Michał.
- Dzień dobry pięknej pani. -powiedział i pocałował cię policzek.
- Cześć Michaś. Dla kogo te kwiaty? - zapytałaś.
- Dla Ciebie. Proszę. - powiedział i wręczył Ci bukiet róż.
-Daria, czy Ty płakałaś? - zapytał siadając na krześle obok łóżka szpitalnego.
-Tak, wiesz... Zbyszek się nie odzywa, boję się, że to już koniec. - powiedziałaś znowu zaczynając się smucić.
 - Nie przejmuj się nim. Dzisiaj mieliśmy ostatni trening. Podobno ma w planach odejść z klubu, ale nikt nie wie, co się z nim dzieje. Do nikogo się dzisiaj nie odzywał. Nie przejmuj się nim, to idiota. - powiedział i przytulił się do ciebie. Czułaś się bezpiecznie.

Czułeś się rozerwany. I to nie dlatego, że Daria miała raka piersi, tylko dlatego, że Zbyszek był ostatnio jakiś taki nieswój. Nie odwiedzał swojej dziewczyny, na ostatnim treningach był nieobecny duchem, wszytko robił mechanicznie nie zastanawiając się nad konsekwencjami. Był teraz robotem, który zniszczył swoje dawne oprogramowanie i wgrał nowe. Gorsze. O wiele gorsze, zawirusowane na wszystkie możliwe strony. Wiedziałeś, że Daria da sobie radę. Ona była silna, co nie oznacza, że jej nie pomagałeś. Starałeś się być u niej w każdej możliwej wolnej chwili. Byłeś koło niej blisko, a wraz z tym coraz bardziej się oddalałeś od Zbyszka. Z każdym kolejnym dniem, znaliście się coraz mniej. 

„Tęsknota boli, tęsknota zabija mnie.” 

Mijały kolejne miesiące. Utrzymywałeś kontakt z Pauliną, ale bardzo słaby. Chciałeś nawet do niej przyjechać, ale treningi i harmonogram meczów nie pozwalały ci. Teraz sezon się kończył, ale zaczynał się reprezentacyjny i właśnie doszedłeś do wniosku, że bycie siatkarzem jest beznadziejne. Gra przestała sprawiać ci radość. Wszystko było dla ciebie bezsensowne i dołujące. Chciałeś zadzwonić do niej, jednak nie mogłeś. Jak widziałeś jej kontakt w telefonie coś cię ściskało w serduszku, a żołądek podchodził do gardła. Rozpacz cię wciągnęła głęboko w czarną dziurę, a ty nie potrafiłeś się z niej wydostać. Trudno jest podnieść się z upadku bez niczyjej pomocy. Potrzebowałeś kogoś, kto cię naprowadzi i da radę. Szkoda, że otaczała cię pustka


---------------------------------------------
Następnym razem będzie lepsze i dłuższe. 
Komentujemy, wytykamy błedy i no... przede wszystkim czytamy :) 
A i jak widzicie rozdział jest szybciej, co nie oznacza, że w tym tygodniu się jeszcze nie pokaże. 
No może nie od razu, ale gdzieś w czwartek, piątek lub sobotę będzie, zwłaszcza, że teraz mamy rekolekcje, więc jest dobrze, jak na razie ( i oby tak dalej) wena nas nie opuszcza, więc piszemy ile się da :D  

Pozdrawiamy 
K i E 
`niebieskamalina

5 komentarzy:

  1. oezu kocham to opowiadanie. I na przyszłość - nie przejmujcie się tym, że np. pod jakimś opowiadaniem nie będzie komentarzy i broń boże nie usuwajcie przez to bloga. Ludzie to czytają, tylko moim zdaniem po prostu nie chce im się dodawać komentarzy xd Mówię, bo czytałam bloga, którego autorka zakończyła z tego właśnie powodu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham to opowiadanie! ;D Rozdział świetny, ale smutny :c Czekam z niecierpliwością na kolejny :3
    Pozdrawiam!

    PS Zapraszam do mnie ;D : thisissportsbyhope.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Niezly nastrój wprowadziłyście. Siedziałam z wlepionym wzrokiem w monitor otwierając buzię ze zdziwienia. Fajny blog, fajnie piszecie ;)

    Nie rozumiem Zbyszka. Jak mógł przejąć się tym, że jego dziewczyna nie będzie miała piersi i 'co ludzie na to powiedzą', zamiast współczuć, pomóc jej przejść przez chorobę. Dobrze, ze dziewczyna ma u boku Michała. Wspaniały przyjaciel.

    Byłabym wdzięczna gdybyście informowały mnie o nowych notkach :)

    I zarpaszam do siebie, moze moj blog choc troche Was zainteresuje :)

    Pozdrawiam i do zobaczenia ;*
    naranja-vb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ah.. nie spodziewałam się raka piersi... A Zbyszek, no idiota! Zamiast durnie myśleć o tym, że jego dziewczyna ma nie mieć piersi powinnien być przy niej, wspierać, troszczyć się.. No ale jest Michaś, który pomaga, taka dobra duszyczka. Dziwi mnie tylko takie trochę lekceważące podejście Darii do raka, bo rak to nie taka tam sobie choroba na dwa dni. Mam nadzieje, że wszystko się ułoży i nie będzie potrzeby wycinania piersi. Pozdrawiam ;* /G.

    OdpowiedzUsuń
  5. cudowne opowiadania, a ja za bardzo wczułam się w rolę. Śmiało twierdzę, że znienawidziłam Zbyszka.

    OdpowiedzUsuń